piątek, 11 września 2015

"Porzucony" Alan Philips, John Lahutsky





Przeczytałam tą książkę z zapartym tchem. W kręgu moich zainteresowań pozostaje bowiem Rosja zarówno jako Związek Radziecki i obecna, postkomunistyczna.

Omawiana pozycja ukazuje losy małego Wani, który zostaje oddany jako niemowlę do sierocińca. Tam specjaliści diagnozują go jako dziecko niepełnosprawne i kierują do grupy dzieci upośledzonych. Żyje więc Wania w nieludzkich warunkach, źle odżywiany, pozbawiony medycznej i terapeutycznej opieki, zwykłych zabawek, nie mówiąc o normalnej, ludzkiej trosce.
Malec jest dzieckiem niezwykłym. Mimo niegodnych warunków życia jest pełen dziecięcej ciekawości, lgnie do ludzi i lubi rozmawiać. Zostaje dostrzeżony przez dwie, fantastyczne kobiety: młodą wolontariuszkę Wikę i brytyjską filantropkę Sarah. Obie zaczynają się interesować losem jego i innych dzieci, umieszczonych w domu dziecka.

Mimo starań ze strony Wiki i Sarah, chłopiec zostaje przeniesiony do zakładu psychiatrycznego, gdzie dzieci przetrzymywane są całą dobę w łóżeczkach przypominających klatki, karmione zupą o konsystencji brei , leżą bez ubrań i pościeli, niektóre skrępowane pasami bezpieczeństwa i nafaszerowane środkami uspokajającymi. Wania spędza tam kilka miesięcy i cofa się w rozwoju do poziomu czterolatka. W tym czasie, obie zainteresowane jego losem, kobiety początkowo na własną rękę, potem już zespołowo starają się na wszelkie sposoby wyciągnąć dziecko z tego koszmaru.



Mały Wania przechodzi kolejno przez próbę adoptowania go przez angielską rodzinę, operacje ortopedyczne w dziecięcym szpitalu i pobyt w rodzinie zastępczej. Na koniec zostaje szczęśliwie przysposobiony przez kobietę ze Stanów Zjednoczonych. Tam dorasta i powoli wychodzi z traum dzieciństwa.

Książka ukazuje wadliwy i bezduszny system rosyjskich sierocińców i zakładów psychiatrycznych dla dzieci. Dom dziecka Wani posiada specjalistów i wszelkie środki do rehabilitacji chorych dzieci, które to środki nie są wcale wykorzystywane. Wychowankowie sierocińca są wręcz zaniedbywani, np. dzieci, które powinny  być uczone chodzenia, umieszczane są w unieruchomionych chodzikach. Zamiast iść do przodu, wręcz cofają się w rozwoju, a ich schorzenia pogłębiają się. W tzw. internacie warunki są wręcz bestialskie. Dzieci jedynie leżą we własnych ekstrementach i czekają na śmierć. W taki sposób traktowane są przez społeczeństwo rosyjskie osierocone dzieci niepełnosprawne umysłowo lub ruchowo. Często usuwa się je sprzed oczu , by nie przerażać ich stopniem upośledzenia. Duża liczba dzieci niepełnosprawnych pozostaje w ośrodku tylko dlatego, że lekarze przekonują rodziców, że dziecko nie rokuje nadziei na poprawę stanu zdrowia i że rodzice nie będą mu w stanie zapewnić należytej opieki.Bezduszni, czekający na korzyści materialne urzędnicy, nie przejmujący się losami dzieci, utrudniają, a czasem wręcz uniemożliwiają poprawę ich losu np. w skutek adopcji. Brakuje też wsparcia ze strony państwa dla rodzin, które adoptowały dziecko. Częste są też próby przekonywania, że adopcja dziecka niepełnosprawnego wiąże się z ogromnymi kosztami, przed którymi urzędnicy chcą ostrzec.

Czytało mi się tę powieść świetnie i serdecznie ją polecam. Jest napisana w formie reportażu i wypowiedzi jej poszczególnych bohaterów.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...